poniedziałek, 3 stycznia 2011

Wielkie czytanie Malazańskiej Księgi Poległych, część 14


[Poniżej znajdują się spoilery do książek z cyklu Malazańskiej Księgi Poległych]

Wielkie czytanie Malazańskiej Księgi Poległych trwa. Przypominam: w tym cyklu przywołuję treść poszczególnych rozdziałów sagi Stevena Eriksona, wdając się czasem w analizę lub interesujące dygresje. Oczywiście, moje posty są tylko cieniem rzucanym przez właściwy re-read, odbywający się na stronie wydawnictwa Tor. Osoby chcące pogłębić znajomość Malazańskiej Księgi Poległych kieruję tutaj.

Może powinienem zmienić ten otwierający akapit, bo dziś i przez najbliższe tygodnie będę pisał o Nocy noży Iana C. Esslemonta, ale prawdę mówiąc ten ostatni jeszcze nie przekonał mnie do swojej twórczości; dla mnie to wciąż saga Eriksona. Może zmienię zdanie po lekturze Stonewieldera, kto wie. Ale na razie…

Noc noży. Noc noży to najbardziej wyróżniająca się książka z serii (nie liczę nowel o nekromantach), nie tylko ze względu na relatywnie małe rozmiary, ale i mikrą liczbę wątków i bohaterów, i bardzo ograniczoną przestrzeń i czas akcji (jedna wyspa, jedna noc). Osobiście umieściłbym ją dalej w kolejności czytania, ale chcę iść w zgodzie z oficjalnym re-read – tak więc, zaczynajmy.

Prolog, jak to w opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych bywa, jest dosyć mglisty, chociaż trzeba oddać to Esslemontowi, pisze zdecydowanie mniej, hm, zagadkowo, niż Erikson. Bardziej przejrzysty styl będzie dla jednych plusem, dla innych minusem, ale z pewnością czyni Nocy noży najłatwiejszą lekturą w serii.

Do wyspy Malaz zbliża się statek, Sen Rheni. Ścigają go morskie demony, znane jako Jeźdźcy Sztormu. Kapitan statku przeczuwa, że ktoś je tutaj wzywa. O samych Jeźdźcach wiemy niewiele, w tym momencie sagi praktycznie nic. O ile mnie pamięć nie myli, jakieś skrawki informacji pojawiają się znacznie później, a i to przede wszystkim w dziełach Esslemonta (w Powrocie Karmazynowej Gwardii i, z tego, co rozumiem, w Stonewielderze). Wspomina się o ich pokrewieństwie z Jaghutami, ale jak miałoby ono wyglądać, cóż, pozostaje nam wyczekiwać odpowiedzi w przyszłości.

W drugiej scenie prologu poznajemy Chodzącego po Krawędzi, starożytnego mieszkańca Groty Cienia. To jedna z postaci Esslemonta, która przeniknęła do głównej linii fabularnej i pojawia się sporadycznie w książkach Eriksona, ale wciąż wiemy o niej bardzo mało. W każdym razie Chodzący po Krawędzi spotyka Jhedela, uwięzionego w kamieniu (a przynajmniej uwięzione są jego ręce) dawnego Króla Cienia (tych królów i uzurpatorów było zdecydowanie więcej). Jhedel żąda od Chodzącego po Krawędzi uwolnienia, a kiedy pradawna istota nie zamierza spełnić prośby, przeklina ją. Chodzący po Krawędzi oddala się, martwiąc się pustym Tronem Cienia, ale przeczuwając, że w tym względzie w niedługim czasie może nastąpić zmiana.

Zatrzymajmy się na chwilę przy Jhedelu, bo jest to jeden z tych elementów układanki, który nijak nigdzie nie pasuje. Z opisu nie jest to przedstawiciel żadnej ze znanych nam ras (Łuski? Rogi?), jego ziomkowie, zwący się Que’tezani, pochodzą z odległego zakątka Groty i podobno kiedyś nią władali. Najbardziej tajemnicze w Jhedelu i jego współplemieńcach jest jednak to, że nigdy więcej o nich nie usłyszymy (jak do tej pory…). Ot, cecha Malazańskiej Księgi Poległych.

W pierwszym rozdziale poznajemy dwójkę głównych bohaterów. Tak, dobrze to przeczytaliście, w Nocy noży mamy tylko dwóch bohaterów, Harta i Kiskę. Ten pierwszy to weteran wojen w Siedmiu Miastach, obecnie strażnik w Twierdzy Mocka. Kiedy go poznajemy, obserwuje zawijający do portu statek. Rozmyśla o przybyciu nowej Pięści i plotkach, które temu towarzyszyły. Czy kampania wojenna przeciwko Korelowi zostanie wznowiona? Czy to może sam Kellanved wróci do Imperium po wielu latach? Z pewnością świadczyłaby o tym obecność Szponów, magów-zabójców…. Ten tok myśli przerywa mu porucznik Pościg. To wyzwala w Harcie kolejne wspomnienie – jak towarzyszył Dassemowi Ultorowi podczas wizyty w Pałacu Świętej w Ubarydzie (Siedem Miast) i jak Pierwszy Miecz zabił Świętą, kiedy zobaczył, że trójka Szponów ją torturuje.

Hart wraca do koszar, gdzie wysłuchuje przechwałek innego weterana, Larkina. Larkin opowiada o walkach na Genabackis, a nawet o pojedynku z jednym z Zaprzysiężonych z Karmazynowej Gwardii. Hart przypomina sobie, jak Dassem Ultor powalił każdego Zaprzysiężonego, który stanął mu na drodze – wyłączywszy Oprawcę. Hart postanawia utrzeć nosa samochwałowi , a ten w gniewie rani go lekko w rękę. Na płytki do gry w Kostki – Żołnierza, Dziewicę, Króla i Obelisk – spada odrobina krwi.

Podobają mi się te retrospekcje, bo po raz pierwszy mamy wgląd w wydarzenia, o których do tej pory czytaliśmy tylko w przelocie (w sumie cała Noc noży to w pewien sposób retrospekcja). Upadek Siedmiu Miast, przygody Dassema Ulotra, zupełnie bym się nie obraził, gdyby któryś z autorów postanowił kiedyś opisać to wszystko w odrębnej książce.

W porcie ten sam statek obserwuje młoda dziewczyna, Kiska. Dochodzi do wniosku, że na pokładzie przebywa ktoś ważny. W tym upatruje swoją nadzieję - chciałaby dołączyć do armii, ale tutejsza Pięść, Pell, już ją odrzucił. Nagle ktoś ją chwyta i pyta się, co tu robi. Kiska odpowiada zgodnie z prawdą, a Szpon – bo to właśnie Szpon ją zatrzymał - radzi jej raz jeszcze porozmawiać z Pellem, a potem znika.

Hart opuszcza Twierdzę Mocka. U bramy zatrzymuje go i przesłuchuje Szpon. Hartowi udaje się wywinąć wiarygodną bajeczką, a my dowiadujemy się, że ma na pieńku z imperialnymi zabójcami (innymi słowy, kiedyś chcieli go zabić).

Kiska wciąż przygląda się rozładunkowi statku. Wspomina rozruchy w Mysiej Dzielnicy, które wybuchły, kiedy regentka wyspy, Gburka (późniejsza Cesarzowa Laseen), wyjęła spod prawa magię (pamiętamy tę scenę z prologu Ogrodów Księżyca). W międzyczasie statek opuszcza jakiś oficjel w towarzystwie strażników. Chwilę po nim, jakby znikąd, pojawia się mag. Nieznajomy rusza za pochodem, a Kiska rusza za nim.

Hart przemierza ulice Malazu. Spotyka Rengela, byłego żołnierza piechoty morskiej i producenta żagli, który przestrzega go, by tej nocy nie wychodzi z domu – bowiem dziś wzejdzie Księżyc Cienia, a wtedy będą dziać się makabryczne rzeczy. Hart wraca do gospody „Pod Wisielcem”, gdzie od jakiegoś czasu wynajmuje pokoik. Po drodze mija Dom Umarłych, najstarszy budynek w mieście, w którym Kellanved, Tancerz, Gburka, Dassem i inni planowali niegdyś powstanie Imperium. W gospodzie jego stałe miejsce zajmuje jakiś były Podpalacz Mostów. Hart wspomina (jak mogliście zauważyć, Hart żyje przeszłością), jak opuścił służbę i rozpoczął nowe życie na podrobionych papierach.

Zapraszam do lektury następnego odcinka wielkiego czytania, który mam nadzieję, ukaże się znacznie szybciej, niż ten.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz