niedziela, 24 kwietnia 2011

Funkcjonalność bloga

Trzeba iść z duchem czasu. Powoli zabieram się za modernizację bloga, tj. wprowadzenie do niego wszystkich nowoczesnych bajerów: RSS-a, wsparcia dla portali społecznościowych etc. Na razie dodałem bardzo egoistyczną ramkę z listą moich dotychczasowych literackich (i tylko literackich, pomijam publicystykę) publikacji, teraz będzie Wam łatwiej nadrobić zaległości. Tak, o tym pomyślałem najpierw, najwyraźniej właśnie od tego zaczyna się dla mnie innowacja. Wesołych Świąt i do przeczytania!

Tu będą smoki...


Wczoraj wieczorem na stronie Polygamii ukazał się mój artykuł dotyczący gry Dragon Age 2. Kilka godzin w sieci i już zdołał wywołać kontrowersje – moja opinia o najnowszym produkcie Bioware nie jest zbyt pochlebna – i bardzo się z tego cieszę, chciałem sprowokować tego typu dyskusję. Jeśli jeszcze nie wiesz w czym rzecz, zapraszam do lektury i komentowania.

czwartek, 21 kwietnia 2011

Księga Wojny


Szybki cynk: w maju będziecie mieć okazję zapoznać się z moim nowym opowiadaniem, „Latem księżycowych ciem”, które ukaże się w antologii Księga Wojny. Nowe opowiadanie, nowy bohater. Rzesza, maszyny kroczące i Afganistan. I motyle.


Co więcej, jeśli przelecicie wzrokiem po liście nazwisk autorów zbioru, to prędko zorientujecie się, że występuję w doborowym towarzystwie. Polecam!

Dlaczego "Gra o tron"?

Na kawerna.pl ukazał się mój felieton dotyczący fenomenu „Gry o tron”. Zastanawiam się w nim, co skłoniło HBO do podjęcia ryzyka ekranizacji tak obszernej serii (i to fantasy). Jak zawsze zachęcam do przeczytania i komentowania.

piątek, 15 kwietnia 2011

Wielkie czytanie Malazańskiej Księgi Poległych, część 18


[Poniżej znajdują się spoilery do książek z cyklu Malazańskiej Księgi Poległych]

Wielkie czytanie Malazańskiej Księgi Poległych trwa. Przypominam: w tym cyklu przywołuję treść poszczególnych rozdziałów sagi, wdając się czasem w analizę lub interesujące dygresje. Oczywiście, moje posty są tylko cieniem rzucanym przez właściwy re-read, odbywający się na stronie wydawnictwa Tor. Osoby chcące pogłębić znajomość Malazańskiej Księgi Poległych kieruję tutaj. Obecnie omawiamy Noc noży Iana Camerona Esslemonta.

Oto dotarliśmy do kulminacji Nocy noży. Konwergencja, jaką serwuje nam Esslemont, jest może w stosunku eriksonowskich ledwo kameralnym spotkaniem, niemniej w miarę sprawie splata wszystkie wątki i wyjaśnia niejasności. Tancerz wreszcie ujawnia się przed Artanem, a tym samym zdradza Kisce jego prawdziwą tożsamość– to Tayschrenn, wielki imperialny mag. Mężczyźni deliberują chwilę nad motywacjami czarodzieja (Tancerz uważa proklamowaną neutralność i troskę o dobro Imperium za słodkie wymówki). Wreszcie Tancerz ostrzega zebranych, aby nie wchodzili na szczyt twierdzy – ktoś mógłby ich poczytać za „uczestników” rozgrywających się zdarzeń – i sam znika na schodach. Tayschrenn zaczyna tłumaczyć Kisce niuanse związków i zależności pomiędzy dawnym Cesarzem i Gburką, opowiada o swojej znajomości z Agaylą. Rozmowę przerywa dochodzący z góry stukot laski Kellanveda. Na chwilę wszystko cichnie, potem rozlega się jakiś huk, krzyk wściekłości i sfrustrowany wrzask kobiety. Tayschrenn, Kiska i Hattar ruszają na górę.

Na podłodze wala się kilkanaście ciał należących do szponów (jedno z nich należy do Popioła), a w głębi pomieszczenia na drewnianym krześle siedzi kobieta – regent Gburka. Jak zawsze towarzyszy jej Opos, pojawia się też inny szpon, Topper. Pomiędzy ciałami spoczywa laska Kellanveda. Wszystko pokrywa czerwony proszek (to otataral, substancja tłumiąca magię znana już czytelnikom z kart Ogrodów Księżyca). Gburka twierdzi, że Tancerz i Kellanved wypadli z balkonu i ucina wszelkie pytania Tayschrenna. Oznajmia, że w związku z tym obejmuje tron Imperium, przyjmując nowe imię. Wielki mag uznaje jej pretensje, chociaż Kiska nie jest pewna jego szczerości. Tayschrenn odprawia Kiskę i Hattara, zamierzając omówić z nową Cesarzową naglące sprawy.

Hart ponownie spotyka swoich niedawnych stróżów-kultystów. Kiedy jeden z nich próbuje z niego szydzić, Hart grzmoci go w głowę, a drugiego (który atakuje go nożem) rozbraja i zabija własną bronią. Następnie, jakby nigdy nic, każe obitemu kultyście prowadzić się do Pralta (można tylko pozazdrościć stalowych… nerwów). Wokół Domu Umarłych granice między światami się zacierają. Ze wzruszonej ziemi wznoszą się korzenie i gałęzie Azath. Pralt tłumaczy Hartowi, że znajdują się „na granicy” – Dom będzie chciał powstrzymać każdego, kto spróbuje przedostać się do serca Groty Cienia, i to właśnie oni podejmą taką próbę; na ich drodze staną wszyscy, którym ta szuka się nie udała i którzy w wyniku swego niepowodzenia zostali tu uwięzieni. Pralt rozwiewa też bardzo rozsądne wątpliwości weterana – ich celem nie będzie faktyczne przedostanie się do środka, a tylko odwrócenie uwagi obrońców. W końcu Hart, służąc w Mieczu Dassema Ultora, zawsze był czyjąś przynętą… Pojawiają się Faro i Trenech (pamiętacie ich jeszcze? Staruszek i olbrzym?) i przestrzegają przed forsowaniem bram Domu Umarłych (gra słów niezamierzona), bo może to osłabić „bariery”. Faro dodaje, że jeśli Hart spróbuje przedostać się do Domu, nigdy stamtąd nie wróci. Oczywiście, jak można się było spodziewać, weteran lekceważy ostrzeżenie i wraz z kultystami Cienia wkracza na teren posesji. Szybko okazuje się, że to pułapka. Kultyści znikają, Hart zostaje sam. Z wnętrza Domu Umarłych wyłania się jakaś gigantyczna postać.

Na skalnym cyplu wznoszącym się ponad wzburzonymi wodami morza spotykają się Obo, Agayla i Tayschrenn. Na plażę wdziera się lodowata moc Jeźdźców Sztormu, ich atak na Malaz już się rozpoczął. Wielki mag nie może uwierzyć, jak jeden człowiek (Rybak) mógł powstrzymywać taki szturm przez tak długi czas, zastanawiając się, czy nie był to przypadkiem Osserc, ale Agayla twierdzi, że świat jest pełen przedwiecznych mocy, o których wielki mag nie ma pojęcia. Rybak został osłabiony, kiedy Gburka przeprowadziła na wyspie czystkę czarodziejów (i to za przyzwoleniem Tayschrenna) – nie miał już skąd czerpać swojej mocy. Tayschrenn wciąż nie jest pewien, czy przyłączyć się do obrony Malazu, ale Agayla pokazuje mu prawdziwe oblicze zagrożenia, pozaświatowy lodowiec. Kobieta dodaje, że jeśli Malaz upadnie, Jeźdźcy zdominują morza i, co gorsza, zawładną Domem Umarłych. Tayschrenn wreszcie się łamie i wspiera Oba i Agaylę pełnią swojej mocą.

Ten fragment bardzo mi się podobał. Po pierwsze, dowiadujemy się więcej o wielkim magu, wprost i nie wprost („Czuć od niego smród Robaka.” s. 282). Jego kreacja w Nocy noży jest zdecydowanie mniej czarnobiała niż w Ogrodach Księżyca i świetnie wprowadza czytelnika w postać, którą spotkamy we Wspomnieniu Lodu. Zresztą, Tayschrenn trochę prześlizguje się przez fabułę sagi, raz jest tu, raz tam, a większość czasu spędza na wyczekiwaniu – tylko czego wyczekuje? W rozmowie z Agaylą i Obo pojawia się jeszcze jedna perełka: „Biedny Tayschrenn. Pewnego dnia obudzisz się i skończysz z tym nędznym politykierstwem i spiskami. Sparzysz się jeszcze wiele razy i osmalisz przy tym wielu innych, nim w końcu odkryjesz mądrość” (s. 284). Podczas pierwszego czytania w ogóle tego nie zauważyłem, ale te słowa zdają się towarzyszyć wielkiemu magowi w kolejnej książce Esslemonta, Powrocie Karmazynowej Gwardii.

Drugim powodem, dla którego scena nad morzem przypadłą mi do gustu, jest iście eriksonowska „kompresja fabularna” (której w Nocy noży jest o dziwo mało) – postacie rozmawiają o wielu ważnych sprawach i wielu osobach w bardzo skondensowanym dialogu. Poznajemy kulisy czystki czarodziejów na Malazie, dowiadujemy się sporo o Jeźdźcach Sztormu (kto pamięta, że ich magowie nazywają się Władającymi Różdźkami?).

Kiska budzi się w Twierdzy Mocka (zdrzemnęła się po nocy pełnej przeżyć?), ale Hattara i Tayschrenna już nie ma. Pojawia się za to lewitująca Corinn i Lubben. Najwyraźniej Kiska znajdowała się pod wpływem usypiającego zaklęcia, ale w jakiś sposób (prawdopodobnie za sprawą wrodzonych zdolności) udało jej się przełamać urok. Dziewczyna relacjonuje wydarzenia, których była świadkiem, ale Corinn i Lubben jej niedowierzają. Kiska też zaczyna się zastanawiać, czy Kellanved i Tancerz aby na pewno zginęli. Nagle Corinn odczuwa drżenie Grot (hm?) , a Kiska jest pewna, że ma to coś wspólnego z Domem Umarłych. Cała trójka udaje się w tamtym kierunku poprzez Grotę Corinn, Thyr (Ścieżka Światła). Podczas tej ezoterycznej podróży staje się jasne, że Kiska posiada jakiś magiczny talent (jeśli nie było tu już oczywiste wcześniej). Dziewczyna poprzysięga sobie, że jeśli z tego wyjdzie, zwróci się do Agayli po nauki.

Nagle Corinn znika, a Kiska przenosi się do Groty Cienia, gdzie ponownie spotyka Chodzącego po Krawędzi. Horyzont zasłania masywny lodowiec sprowadzony tu przez Jaghutów, a sunący teraz w kierunku Domu Cienia, serca Groty – najwyraźniej Jeźdźcy Sztormu rzeczywiście pragną zagarnąć tron Cienia. Chodzący po Krawędzi nie przejmuje się zakusami Kellanveda („szaleńca”), bowiem zagrożenie ze strony lodowca jest znacznie poważniejsze. Martwiak znika, a kraina wokół zaczyna się rozmywać. Kiskę atakuje jakiś kultysta, ale dziewczynie udaje się go zabić, a potem w podnoszącej się mgle pojawia się Ogar. Kiska szarżuje na niego, ale wypada na ulicę za Domem Umarłych.

Muszę się tutaj do czegoś przyznać – jakkolwiek lubię pomysł Grot, uważam, że to kapitalny element malazańskiego świata, to jednak częste podróże pomiędzy wymiarami, które nie podlegają zdawałoby się żadnym stałym zasadom, często niszczą moje zawieszenie niewiary. Czasem odnoszę wrażenie, że to taka dźwignia bezpieczeństwa obu autorów i niebezpiecznie blisko jej do rozwiązań typu deus ex machina (jeszcze do tego wrócę, kiedy w Bramach Domu Umarłych pojawi się Gildia Trygalle).

Tymczasem na podwórzu Domu Umarłych Hart mierzy się z olbrzymem – kobietą Jaghutów. Pojawiają się szpony (z Oposem na czele) i kultyści Cienia, do walki przyłącza się Faro i Trenech, z ziemi wyłażą poprzednie „ofiary” Azath. Istne pandemonium.

Kiedy Kiska dochodzi do siebie, zauważa, że stoi nad nią Oleg. Kiedy mężczyzna dowiaduje się, że Chodzący po Krawędzi nie zamierza nic zrobić w sprawie Kellanveda, sam postanawia go powstrzymać. Przeskakuje mur i atakuje magią byłego Cesarza. Udaje mu się go zepchnąć w objęcia jakiejś wygrzebującej się z ziemi istoty, ale w tym samym momencie pojawia się Tancerz. Oleg traci równowagę, wpada na Kellanveda, dochodzi do szamotaniny. Tancerz oswabadza kompana i w rezultacie istota wciąga pod ziemię jedynie biednego Olega. Tancerz i Kellanved wchodzą do Domu Umarłych. Stojąc w progu, Kellanved widzi Kiskę, a ta czuje, jak coś zmusza ją do ruszenia w jego stronę, ale kiedy próbuje to zrobić, odbija się od magicznej bariery. Widząc coś czającego się po drugiej stronie, dziewczyna ucieka, obiega posiadłość. Od frontu widzi walczących Faro i Trenecha, i wydostającego się zza muru Harta. Z Groty wyłaniają się Tayschrenn (wygląda na wymęczonego) i Hattar. Kiedy dziewczyna mówi wielkiemu magowi o Tancerzu i Kellanvedzie, ten ją zbywa, wyraźnie sugerując, że oficjalna wersja zdarzeń tej nocy przewiduje ich śmierć w Twierdzy Mocka. Kultystom udaje się zabić Trenecha, Jaghutka atakuje bramę i tylko połączone moce Faro i Tayschrenna są w stanie ją powstrzymać. Hattar wyciąga wielkiego maga z zawieruchy magicznej mocy i prosi Kiskę, by pomogła mu odnaleźć uzdrowiciela.

Lubben i Corinn odnajdują Harta, który postanawia powstrzymać Jaghutkę. Niespodziewanie pojawia się Faro – wygląda jak zwęglone zwłoki, ale wciąż żyje. Czarodziej prosi Harta, aby zajął jego miejsce, stał się jakiegoś rodzaju strażnikiem Domu Umarłych (Bill z oficjalnego wielkiego czytania ma ciekawą teorię, z którą nie mogę się nie zgodzić – według niego Faro i Trenech należeli do kultu Bezimiennych, tajemniczej organizacji interesującej się Azath, o której czytelnik dowie się więcej – chociaż nie za dużo – w innych książkach z serii). Weteran zgadza się i rusza zmierzyć się z Jaghutką. Po chwili walki zdaje sobie sprawę, że przenieśli się gdzieś indziej – są sami, a Dom zastąpiła sterta megalitycznych kamieni. Jaghutka – Jhenna – próbuje go przekonać, aby zszedł jej z drogi. Tłumaczy, jak to Jaghutowie pomogli rozwinąć ludzką cywilizację, jak chronili ją przed K’chain Che’malle. Oferuje mu pieniądze, władzę, długowieczność. Hart odmawia. Pojawia się Chodzący po Krawędzi, anonsując, że Jeźdźcy Sztormu zostali odparci, kult Cienia pokonany, a drogi do Domu Cienia będzie strzegł on we własnej osobie. Jhenna ponownie próbuje nakłonić Harta do ustąpienia – tym razem kusząc go wiedzą o Dassemie Ultorze – który najwyraźniej żyje i do którego mogłaby go wysłać. Chodzący po Krawędzi ostrzega weterana przed lodem, który w trakcie rozmowy powoli go skuwał. Jhenna atakuje, ale Hart wytrzymuje dostatecznie długo, aby Azath ponownie ją uwięził. Hart pojawia się przed Domem Umarłych, tu czekają na niego Corinn i Lubben.