niedziela, 3 lipca 2011

Wielkie czytanie Malazańskiej Księgi Poległych, część 20


[Poniżej znajdują się spoilery do książek z cyklu Malazańskiej Księgi Poległych]

Wielkie czytanie Malazańskiej Księgi Poległych trwa. Przypominam: w tym cyklu przywołuję treść poszczególnych rozdziałów sagi, wdając się czasem w analizę lub interesujące dygresje. Oczywiście, moje posty są tylko cieniem rzucanym przez właściwy re-read, odbywający się na stronie wydawnictwa Tor. Osoby chcące pogłębić znajomość Malazańskiej Księgi Poległych kieruję tutaj. Dziś rozpoczynam omawianie Bram Domu Umarłych.

W przeciwieństwie do większości prologów z sagi, wprowadzenie do Bram Domu Umarłych nie przenosi nas tysiące albo i setki tysięcy lat w przeszłość, na zapomniane kontynenty, przeciwnie, umiejscawia akcję w jakiś czas po wydarzeniach z Ogrodów Księżyca, w stolicy Imperium Malazańskiego, Uncie. Cesarzowa Laseen przeprowadziła kolejną czystkę wśród możnych. Kapłan Kaptura – jak nakazuje zwyczaj, cały pokryty muchami - inauguruje święto swojego patrona, Godzinę Pragnienia. W łańcuchach znajdujemy Felisin Paran (siostrę kapitana Ganoesa Parana, znanego czytelnikom z Ogrodów Księżyca; w rzeczy samej to zdrada Ganoesa jest przyczyną, dla której Felisin została pojmana i odarta ze wszelkich szlacheckich przywilejów), były kapłana Fenera, kaleki Heboric, i małomówny zbir, Baudin.

Kapłan Kaptura zbliża się do więźniów, a kiedy Heboric się do niego odzywa, oznajmia, że ma mu do wyjawienia tajemnicę. Muchy, które obsiadły jego ciało zrywają się do lotu, i okazuje się, że pod spodem nie było żadnego kapłana.

Pojawia się nowa przyboczna Cesarzowej, Tavore (druga z sióstr Paran; najwyraźniej los Feilisin nic dla niej nie znaczy), w towarzystwie tajemniczej kobiety, T’jantar. Tavore, aby okazać swoją lojalność względem Laseen, musiała wybrać pomiędzy matką a Felisin. Wybrała matkę, ale ta i tak zmarła niedługo po ich ojcu.

Więźniowie są kierowani w stronę portu, gdzie zostaną załadowani na statki, ale strażnicy dają przyzwolenie motłochowi, aby dał upust gorejącej w nim złości. Felisin udaje się przeżyć tylko dzięki osłaniającemu ją Heboricowi i Baudinowi, zabijającemu lub okaleczającemu każdego zbliżającego się napastnika. Na sam koniec Baudin własnoręcznie urywa głowę jednej ze zniewolonych szlachcianek i rzuca ją w osłupiają tłuszczę, kupując całej trójce czas potrzebny na dostanie się na statek.

Pierwszy rozdział przenosi nas rok do przodu, na inny kontynent (a raczej subkontynent), Siedem Miast. Para niecodziennych towarzyszy, Icarium, pół-jaghut (w Ogrodach Księżyca Anomander Rake wspominał o nim podczas rozmowy z Barukiem; Icarium miał być konstruktorem tysiącletnich mechanizmów zegarowych wciąż stojących w Darudżystanie), i Mappo, Trell, obserwuje demonicznego zwiadowcę Tronu Cienia, aptoriankę, teraz znajdującą się pod kontrolą sha’ik (świętej przywódczyni buntu). Uff. Dużo informacji jak na jedno zdanie. Bohaterowie podejrzewają, że Tron Cienia wysłał demona na przeszpiegi w okolice obozu sha’ik, oczekując zbliżającej się konwergencji.

Icarium i Mappo to jedna ze słynnych eriksonowskich grup bohaterów, które podróżują przez pustkowia bez wyraźnego celu przez wiele książek (wiem, wiem, Icarium pragnie odzyskać utracone wspomnienia). Mimo wszystkich perturbacji, ich wątek wydaje mi się nazbyt statyczny i chociaż obfituje w ciekawe informacje, nie należy do moich ulubionych.

Podczas swojej wędrówki przez pustynię, para natrafia na ślady d’iversa (osoby potrafiącej zmienić się w chmarę jakichś zwierzęcych istot) Gryllena (przybierającego postać stada szczurów), podążającego „tropem” konwergencji (tropem wspomnianej w poprzedzającym rozdział wierszu Ścieżki Dłoni). Okazuje się, że w tym samym kierunku zmierza wielu d’iversów i jednopochwyconych, wszyscy pragnący dostąpić ascendenci. Icarium ma nadzieję, że ta konwergencja pomoże mu poznać swoją przeszłość.

Z pustyni wyłania się wilk-d’ivers, Ryllandaras (brat Treacha, więcej o nim znajdziecie w Powrocie Karmazynowej Gwardii). Początkowo planuje zapolować na Icariuma i Mappo, ale kiedy ich rozpoznaje, potulnienie i oddala się, zapolować na aptoriankę. To jeden ze świetnych sposobów sugerowania potęgi poszczególnych postaci (zwracałem już na to uwagę w Ogrodach Księżyca, przy okazji demona Perły).

W drugiej części rozdziału poznajemy resztę głównych bohaterów Bram Domu Umarłych – imperialnego historyka Duikera, grubego kapłana Maela (pradawnego boga mórz), Mallicka Rela, wielką pięść Pormquala i wickańskich jeźdźców pod wodzą Coltaine’a. Ten ostatni zbuntował się kiedyś przeciwko Kellanvedowi, ale Cesarzowi udało się go jakoś zjednać. Gdyby nie groźba wiszącego nad Siedmioma Miastami powstania, Cesarzowa z pewnością by go tu nie ściągnęła.

Duiker i Mallick Rel rozprawiają o tradycji wysyłania uwięzionych magów do kopalni na wyspie otataralu (gdzie, od nadmiaru antymagicznego proszku, szaleją). Pojawia się ostatni żywy mag z kadry Siódmej Armii, Kulp. Przez chwilę wydaje się, że pomiędzy hissarskimi strażnikami a wickańskimi jeźdźcami dojdzie do utarczki, ale Coltaine rozładowuje sytuację.

Wreszcie, na Morzu Kansu, spotykamy starych znajomych: Kalama, Skrzypka, Crokusa i Apsalar. Ich łódź atakuje jednopochwycony dhenrabi (niechybnie zmierzający po Ścieżce Dłoni), ale, jak to ujął Skrzypek „wybrał sobie niewłaściwych rybaków” – istota ginie od jednego z wybuchowych pocisków Moranthów. W tej scenie dowiadujemy się jeszcze dwóch ważnych rzeczy: poznajemy pierwszą wersję historii Podpalaczy Mostów (oddział Skrzypka, prowadzony przez Kalama, ścigał Szybkiego Bena; Kalam i Szybki Ben byli w zmowie i chcieli ich wykiwać, ale Sójeczka się wszystkiego domyślił; bardzo to „finta w fincie”) i cel obecnej podróży Kalama – były Podpalacz Mostów zamierza zabić Cesarzową Laseen.

5 komentarzy:

  1. Dwie uwaginatury technicznej: towaryszka Przybocznej Tavore w polskim wydaniu MKP nazywa sie T'jantar (w pierwszej chwili nie moglem skojarzyć co jest nie tak z tym imieniem) i w przed ostatnim akapicie - Duiker rozmawial z Mllickiem Relem a nie z Maelem. To tyle ;)

    Poza tym ciesze się, że znowu na blogu pojawia się wielkie czytanie ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do uwag:
    Pierwsza jest fascynująca, jestem ciekaw, czemu Jakuszewski to zmienił?
    Druga to 100% mojej nieuwagi ;)
    Już poprawiam, dzięki!

    Postaram się, żeby tym razem wielkie czytanie pojawiało się częściej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mocny prolog - naładował mnie taką energią, że szybko przebrnąłem przez cały tom.
    Mnie Icarium i Mappo drażnili tylko na początku - potem ich wątek bardzo przypadł mi do gustu. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jantar to inna nazwa bursztynu, więc pewnie to zmiana w duchu spolszczania imion postaci. A trzeba przyznac że T'bursztyn brzmiałoby wyjątkowo głupio :P

    OdpowiedzUsuń
  5. maarcuss
    Mocniejszy, niż w Ogrodach. Ja traktuję Bramy Domu Umarłych jako tom przejściowy - nie tak trudny jak Ogrody, nie tak płynny jak Wspomnienie.

    @gurujacobs
    To wiem ;) Chodzi mi o to, że doszukał się angielskiego słowa w T'amber (a przecież Erikson nie musiał mieć tego na myśli), a nie dostrzegł go w o wiele bardziej oczywistym Rake'u ;) (i wielu innych).

    OdpowiedzUsuń