poniedziałek, 7 listopada 2011

Kodesh Hakodashim

W związku ze zbliżającą się premierą „Testamentu Damoklesa”, postanowiłem zamknąć cykl opowiadań rozpoczęty „Świętym z Issyk-kul” (SFFiH 54) i kontynuowany w „Świętym Głupcu” (SFFiH 62). Ostatnią częścią tej mini trylogii, świętego tryptyku, jest „Kodesh Hakodashim” (z hebrajskiego „Święte Świętych”). Fabułę opowiadania można potraktować jako preludium do „Testamentu…”.

Chciałem, żeby tę historię mogło poznać jak najwięcej osób, dlatego zdecydowałem się opublikować je w Internecie (za darmo!) – już teraz zapraszam do magazynu Qfant.

8 komentarzy:

  1. Całkiem niezłe. Ale zgrzytała mi bardzo jedna rzecz, co prawda w ostatecznym rozrachunku okazała się ona wyjaśniona, ale podczas czytania zżymałam się na autora, że nie doczytał, jak wyglądają objawy konkretnej choroby.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Autor doczytał ;) Mam nadzieję, że zakończenie zmyło ten niezasłużony kwaśny/gorzki posmak. Jeśli „Kodesh Hakodashim” ci się podobało, będziesz zachwycona „Testamentem Damoklesa”. I w ramach błyskawicznego wyjaśnienia – bo jakaś dobra dusza już zwróciła mi na to uwagę – pojawiający się tam „cudzoziemiec Gaijin” nie jest ukrytym pleonazmem. Apeluję o większe zaufanie dla autorów ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No, po ostatniej kropce to już wszystko wiadomo, tak! I zaraz tam posmak, ziarnko piasku zgrzytnęło w zębach i tyle. "Testament" - zapewne zajrzę kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ""Zapewne zajrzę kiedyś"- nie nastraja pozytywnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A, bo widzisz, nie dodałam didaskaliów - nie kupuję za dużo książek, polegam na wypożyczaniu. Toteż muszę poczekać, aż książka będzie gdzieś, u kogoś do pożyczenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ludzie się potem dziwią, czemu czytelnictwo upada :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej hej! Nie myl czytelnictwa z kupowaniem! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mylę. Staram się tylko subtelnie dać do zrozumienia, że pisarz też człowiek i żeby "wypluwać z siebie" książki, musi mieć co położyć na stół ;)

    OdpowiedzUsuń