Jesień to nowa wiosna. Przynajmniej serialowa. Przez lata przerzucałem się powoli na telewizyjny import i teraz w zasadzie pilniej śledzę ramówki amerykańskich stacji, niż naszych własnych. Jesień to nowa wiosna, bo to początek sezonu. Ulubione serie powracają po kilkumiesięcznej przerwie (często aby rozwiązać cliffhanger), a widz ma nadzieję, że odkryje też jakąś nową perełkę.
Mógłbym się rozpisać o Fringe’u albo Supernatural, ale myślę, że trąciłoby to banałem, więc zamiast tego przypomnę, że w zeszłym tygodniu debiutował trzeci sezon Clone Wars. Tak, to animacja, teoretycznie dla dzieci, chociaż w zeszłym roku z rosnącym zdziwieniem śledziłem zwyżkującą liczbę dojrzałych wątków i przede wszystkim śmierci na ekranie. Po premierowych odcinkach trzeciego sezonu mogę powiedzieć tylko tyle: to najlepsza rozrywkowa space opera, jaką oglądałem w ciągu ostatnich lat (scenariusze biją na głowę nowe odsłony filmowe sagi).
Na ekrany telewizorów powrócił też stosunkowo młody serial, Community, nietypowa komedia o community college, czymś pośrednim między szkołą policealną a studiami wyższymi. Community wyróżnia się przede wszystkim niecodziennym humorem i, podobnie jak The Office, brakiem „śmiechu z pudełka.” Polecam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz