[Poniżej znajdują się spoilery do książek z cyklu Malazańskiej Księgi Poległych]
Wielkie czytanie Malazańskiej Księgi Poległych trwa. Przypominam: w tym cyklu przywołuję treść poszczególnych rozdziałów sagi Stevena Eriksona, wdając się czasem w analizę lub interesujące dygresje. Oczywiście, moje posty są tylko cieniem rzucanym przez właściwy re-read, odbywający się na stronie wydawnictwa Tor. Osoby chcące pogłębić znajomość Malazańskiej Księgi Poległych kieruję tutaj.
Dzisiaj będzie krótko i zwięźle, bo i muszę nadgonić zaległości, i rozdziały, które mam przed sobą, są bardzo zwarte.
Rozdział 12 należy do bardzo spokojnych, ale za to pęka w szwach od informacji (tych mniej i bardziej przydatnych). Od Kruppe’ego dowiadujemy się, na przykład, o „bogu, który został przykuty”: to świetna zapowiedź przyszłych wydarzeń (Przykuty, zwany też Okaleczonym Bogiem, jest przecież jednym z głównych antagonistów serii), ale ten soczysty kąsek nic nie wnosi do fabuły Ogrodów Księżyca. Podobnie jest z układem Szybkiego Bena i Tronu Cienia. Dowiadujemy się, że ten pierwszy był kapłanem drugiego (nazywał się Ben Adaephon Delat i zrobił Ammansowi coś bardzo bardzo złego), ale niewiele ponadto.
Baruk dowiaduje się o poszukiwaniach przybocznej i Toola, ale znowuż nie chce zdradzać miejsca położenia kurhanu Jaghuta Anomanderowi Rake’owi. Wielki Alchemik kroczy wąską ścieżką pomiędzy groźnym wrogiem a niepewnym sprzymierzeńcem. Na wszelki wypadek wysyła kompanię z gospody „Pod Feniksem” na Wzgórza Gadrobi, aby obserwowali rozwój wypadków.
Wreszcie, Żal nawiązuje kontakt z kimś z darudżystańskiej gildii skrytobójców (dokładnie, z Rallickiem Nomem). Kalam i Szybki Ben udają się z nim na spotkanie. Śledząc narrację z punktu widzenia Rallicka, dowiadujemy się, że zabójca ma na zlecenie szefa, Ocelota, wprowadzić Malazańczyków w pułapkę.
Rozdział 13 stanowi niejako przeciwieństwo poprzedniego. Jego spora część to opis jednej wielostronnej walki. Mamy Kalama i Szybkiego Bena, mamy darudżystańskich skrytobójców z Rallickiem na czele, mamy wreszcie Tiste Andii z Odprysku Księżyca. Scena jest pełna akcji, ale i bardziej emocjonalnych momentów: do dzisiaj pamiętam, jakie wrażenie zrobił na mnie fragment z imperialnym demonem. W skrócie chodzi o to, że podczas swojej ucieczki Szybki Ben wypuszcza na świat demoniczną istotę o imieniu Perła i nakazuje jej spowolnić prześladowców. Perła nie jest typowym demonem, w jego słowach pobrzmiewa żal, a wreszcie rozpacz, kiedy dowiaduje się, z kim będzie walczył (z Anomanderem Rake’iem) – wie, że wysyła się go na śmierć.
W dalszej części rozdziału strony konfliktu radzą sobie z reperkusjami powyższego starcia. Podpalacze Mostów zastanawiają się nad motywami władcy Odprysku Księżyca, Serrat (jedna z Tiste Andii) informuje swojego pana o napotkaniu niespodziewanego oporu, Rallick przekazuje przez Crokusa wiadomość Mammotowi: kwiat gildii został wybity. Malazańczycy domyślają się powodów postępowania Anomandera Rake, a sam Czarny Władca wyjaśnia je Barukowi: Tiste Andii zaatakowali członków gildii, aby imperium nie mogło skorzystać z ich usług. Wielki Alchemik nie jest szczególnie zadowolony z metod sprzymierzeńca, po raz pierwszy daje do zrozumienia, że jest być może kimś więcej, niż sądziliśmy do tej pory (Ascedentem).
Nieśmiało rozwija się wątek Crokusa. Młody złodziej (targany wyrzutami sumienia) włamuje się do komnat lady Chalice D’Arle, aby oddać, to, co ukradł, ale niespodziewanie spotyka tam samą szlachciankę. Ona jest oczarowana jego zalotami, on odnosi wrażenie, że z niego szydzi. Kiedy Crokus opuszcza rezydencję D’Arlów, dostrzega obserwującą go Żal.
We śnie Kruppe’ego grubasek i K’rul odbywają kolejną rozmowę. Pradawny bóg dzieli się informacjami: Tattersail szybko dorasta. Baruk i jego Koteria – prawdziwi władcy Darudżystanu – sprzymierzyli się z Anomanderem Rake’iem, Rycerzem Wielkiego Domu Ciemności. Kruppe powinien się wystrzegać Imassów i Jaghuta, a strzec nosiciela monety Oponn, Crokusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz