Jestem dyletantem. Interesuję się wieloma rzeczami i jest to jeszcze do zniesienia, ale w ostatnim czasie poczułem nieznośne swędzenie w dłoniach i popełniłem jakiś tekst. Lekarz powiedział mi, że to nieuleczalny przypadek Dzielenia Się. W ramach terapii założyłem ten blog.
Na stronach Białego Atramentu mam zamiar zamieszczać, no cóż, swoje przemyślenia, spostrzeżenia, zapowiedzi wydawnicze, może jakieś ciekawostki naukowe (kto nie lubi ciekawostek naukowych?), wieści ze świata sff, mówiłem już o przemyśleniach?, może jakieś miniaturki (literackie, nie: małe porcelanowe figurki), książki godne polecenia, linki godne polecenia i, głęboki oddech, recenzje książek wchodzących w skład szeroko pojętej literatury spekulatywnej (a czasem może i spoza niej). Uff. Przede wszystkim chciałbym prowokować dyskusję – gadanie do siebie ma swoje walory (lubię, kiedy rozmówca się ze mną zgadza), ale jeden punkt widzenia to trochę za mało.
Acha. Być może z czasem pojawią się tu innego rodzaju teksty, bo kto wie, co mi kiedyś przyjdzie do głowy.
Co się tyczy recenzji (wszystko ma być jasne od początku do końca i z powrotem):
1. Nie będzie ocen numerycznych. Nie oceniam osiągów samochodu, nie wiem jaka jest różnica między 7,5, a 8/10 i przede wszystkim nie będę prowadził w głowie porównawczej bazy danych.
2. Będę oceniał książki, które wpadną mi w ręce (postaram się, żeby były to nowości, ale nic nie obiecuję). Być może trafię na jakąś starą perełkę i zapałam nieodpartą potrzebą podzielenia się nią ze światem.
3. Będę oceniał przede wszystkim książki zagraniczne.
4. Będę oceniał przede wszystkim książki, które sam zakupię, lub ktoś mi je pożyczy.
5. Nie będę oceniał książek wybitnie złych – bo książki wybitnie złe odkładam po 100 stronach i nigdy do nich nie wracam. Oczywiście, hipotetycznie, mógłbym podzielić się moimi wrażeniami z tych 100 stron, ale z tyłu głowy zawsze czaiłoby się zwątpienie – a jeśli na stronie 101…
Myślę, że to tyle tytułem wstępu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz